Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > A klasa (Kraków I)
Niespodzianka: Bratniak ograł Pogoń

Bratniak Kraków - Pogoń Miechów 3-1 (0-0)

1-0 Gdula 61
2-0 D. Kupka 76
2-1 M. Dudziński 80
3-1 Kułaj 88

Sędziowali: Marcin Przysiężniak oraz Dariusz Szajowski i Tomasz Patalita. Żółte kartki: R. Kupka - K. Dąbrowski, Kowalczyk. Widzów 40 (większość z Miechowa).
BRATNIAK: Suszalski - Fanderowski (71 Stasiński), Matusik, Mazurek, Pieprzyk - Izowski (61 Popławski), R. Kupka, D. Kupka, Gdula - Kromka (73 Stec), Kułaj.
POGOŃ: Paczyński - Węglarz (60 K. Dąbrowski), Kaczor, Krupa, Czekaj - Kowalczyk, G. Dąbrowski, M. Dudziński, T. Piwowarski (60 Kula) - Żarnowiecki, K. Dudek (70 Gajewski).

Pierwszy mecz nowego sezonu A klasy i od razu niespodzianka. W prawie 40-stopniowym upale, na sztucznym boisku Nadwiślanu, Bratniak Kraków pokonał faworyzowaną Pogoń Miechów 3-1.

- Nie spodziewałem się takiego wyniku, zwłaszcza że dla naszej studenckiej drużyny to czas wakacji - mówi Waldemar Słowakiewicz, trener Bratniaka. - Oczywiście trenowaliśmy i rozgrywaliśmy sparingi, ale każdy w innym składzie właśnie ze względu na wakacje. Już w pierwszej połowie mieliśmy dwie świetne okazje. To dało mi do myślenia, że mamy szanse w tym meczu. A po przerwie moim podopiecznym wyszły dwa strzały życia i wygraliśmy.

Miechowianie, którzy w A klasie nie grali od ponad 20 lat, mogą mieć problem z szybkim powrotem do "okręgówki" jeśli w kolejnych meczach nie zaprezentują lepszej gry. W spotkaniu z Bratniakiem goście technicznie i piłkarsko prezentowali się nawet dobrze, ale w ofensywie nie stanowili prawie żadnego zagrożenia dla bardzo poprawnie grającej obrony krakowian, kierowanej przez rosłego Matusika, przewyższającego napastników Pogoni o głowę. Największe niebezpieczeństwo groziło Bratniakowi ze strony grającego trenera Marcina Dudzińskiego, który zbyt późno, bo dopiero pod koniec meczu, przeszedł z pomocy do ataku i zdobył zresztą honorowego gola. Inna rzecz, że Pogoń - w porównaniu do minionego sezonu - mocno się osłabiła: odeszli Górski, Kosałka, R. Dudziński, za granicę wyjechał Majewski, a na dodatek dziś nie wystąpili kontuzjowani Oleksy i Owczarski.

Trener Słowakiewicz też ma swoje problemy w Bratniaku, ale potrafił na ten mecz ustawić swój zespół doskonale taktycznie. Gospodarze grali spokojnie w defensywie, nie dopuszczając rywali do pozycji strzeleckich. W słonecznej spiekocie ekonomizowali swój wysiłek, przyjmowali rywala na własnej połowie i czekali na szanse w kontratakach. O, dziwo, to właśnie A-klasowcy zagrali dojrzalszy futbol niż niedawni VI-ligowcy!

Krakowianie mieli swoją pierwszą okazję już w 4. minucie, gdy Kułaj znalazł się oko w oko z Paczyńskim, ale przegrał ten pojedynek. Przez kolejne pół godziny inicjatywę w grze miała Pogoń, która nawet w 16. minucie zdobyła bramkę, ale sędzia jej nie uznał, gdyż strzelec - K. Dudek - faulował bramkarza. Groźna była "główka" M. Dudzińskiego w 10. minucie i jego piękne uderzenie z ok. 25 m, które Suszalski z trudem sparował na korner. Po chwili w sytuacji "sam na sam" znalazł się Żarnowiecki, ale na 15. metrze nieczysto trafił w piłkę i ta potoczyła się obok słupka.

W 43. minucie Bratniak powinien prowadzić 1-0. Kułaj zagrał idealnie w tempo do wychodzącego na czystą pozycję Kromki, ten jednak nie zdołał pokonać bramkarza Pogoni. Paczyński interweniował na granicy szesnastki, wydawało się nawet, że odrobinę poza tą granicą, ale arbiter był łaskawy dla gości.

Po przerwie gospodarze coraz śmielej zapuszczali się pod bramkę miechowian i w 61. minucie objęli prowadzenie. Adam Gdula oddał z lewej strony boiska (na wysokości linii bocznej "szesnastki"), z ponad 20 metrów, przepiękny strzał, po którym piłka odbiła się od dalszego słupka i wpadła do bramki. Parę minut później w zamieszaniu podbramkowym mógł podwyższyć Kułaj. Pogoń próbowała odrobić stratę, ale grała nieporadnie w ataku najczęściej wrzucając górne piłki na pole karne, co przy rosłych obrońcach Bratniaka było złym pomysłem. Kwadrans po pierwszej bramce padła druga, znowu po "strzale życia". Dawid Kupka przymierzył z linii 16 m w "okienko", bramkarz gości nawet nie ruszył się do piłki...

Miechowianie nie poddawali się jeszcze. Minutę po stracie drugiego gola pod bramką Bratniaka zrobił się "kocioł", ale w tym zamieszanie ostatnie słowo miał bramkarz Suszalski, który nakrył piłkę rękami. W 80. minucie Pogoń dopięła celu. Żarnowiecki wyłożył piłkę trenerowi Dudzińskiego, ten wbiegł z nią w pole karne i uderzył obok golkipera do siatki. Goście - mimo ogromnego upału - mieli jeszcze siły, by nadal atakować szukając okazji do wyrównania, ale nie mieli sposobu na znalezienie po raz drugi drogo do bramki.

Tymczasem na 2 minuty przed końcem Bratniak przeprowadził szybką akcję lewą stroną, Stec zacentrował do środka, gdzie Kułaj zakręcił obrońcami Pogoni i splasował piłkę w prawy dolny róg. 3-1. Sensacja stała się faktem.

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty