Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka > I liga mężczyzn
Sokół wzniósł się na wyżyny2010-03-16 20:22:00 Miłosz Bieniaszewski

Koszykarze Sokoła Łańcut sprawili sporą niespodziankę i wygrali na wyjeździe z niedawnym liderem MKS Dąbrowa Górnicza. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego co prawda przechodzili mały kryzys w III kwarcie, ale w kolejnej dali popis skuteczności i po koncertowej grze mogli się cieszyć ze zwycięstwa.


MKS Dąbrowa Górnicza - Sokół Łańcut 75-85 (14-16, 21-24, 19-8, 21-37)

MKS: Piechowicz 8, Szczypka 14 (1x3), Basiński 26 (6x3), Zmarlak 2, Zieliński 1 oraz Szybowicz 3 (1x3), Bogdanowicz 8 (2x3), Koziński 13 (2x3), Zawierucha 0.
SOKÓŁ: Fortuna 24 (2x3), Pisarczyk 8, Chromicz 8 (1x3), Dubiel 19, Glapiński 12 oraz Balawender 2, Szurlej 0, Strzelecki 12.

Dzięki tej wygranej łańcucianie mają szansę wystartować do play-off z siódmej pozycji. Muszą jednak liczyć na porażkę Znicza Pruszków w Stargardzie Szczecińskim ze Spójnią, co jest bardzo prawdopodobne. Z sukcesu drużyny z Łańcuta równie mocno cieszą się w Tarnobrzegu, bo Siarka właśnie z MKS-em walczyła o II miejsce. Teraz tarnobrzeżanie są już pewni, że przynajmniej z tego miejsca przystąpią do walki o awans, a pierwszym ich rywalem będzie najpewniej...Sokół.

Dzisiejsze spotkanie zaczęło się po myśli Sokoła, który do przerwy prowadził różnicą pięciu punktów. Nasz zespół w pierwszych 20 minutach nie trafił ani raz za trzy, ale łańcucianie z premedytacją wykorzystali małą koncentrację miejscowych, która zakończyła się aż 13 stratami. Drużynie, która aspiruje do najwyższych miejsc taka gra nie przystoi. To nie był jednak problem gości, a z łatwych prezentów korzystali przede wszystkim Bartosz Dubiel i Tomasz Fortuna. Obaj rzucili w tym czasie po 10 punktów, większość po szybkich kontrach. Ze strony miejscowych kosz Sokoła "trójkami" dziurawił Radosław Basiński, ale na niewiele się to zdało.

Trzecia kwarta zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W pierwszych fragmentach tej części meczu MKS szybko odrobił straty, a następnie wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. W tym momencie wydawało się, że z niespodzianki będą nici. Po raz kolejny Sokół udowodnił jednak, że ma charakter i nie poddaje się do samego końca. IV odsłona to już popis drużyny Kaszowskiego. W 32 minucie był remis, a w 36 łańcucianie wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Z każdą kolejną akcją przewaga gości rosła, a z nią nerwowość w poczynaniach miejscowych. Ci nie mieli za bardzo pomysłu na rozmontowanie skutecznej defensywy Sokoła, często rzucali z nieprzygotowanych pozycji, a także notowali sporo strat. Ponownie w rolach głównych wystąpili Fortuna i Dubiel. Pierwszy z nich rzucił bardzo cenne dwie "trójki" w IV kwarcie, drugi natomiast grając z 4 faulami mocno walczył na tablicach (8 zbiórek w całym meczu), a także nie mylił w rzutach z pół dystansu oraz z osobistych. W drużynie gospodarzy zawiódł w głównej mierze lider tego zespołu Marek Piechowicz, który zanotował aż 9 strat.


Miłosz Bieniaszewski


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty