Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Hokej
PLH: Przerwany mecz w Oświęcimiu2010-10-29 18:58:00

Blisko 4 tys. widzów zjawiło się w oświęcimskiej hali lodowej MOSiR, aby obejrzeć mecz Polskiej Ligi Hokejowej pomiędzy Unią i GKS Tychy. Niestety, został on w 14 minucie przerwany.


Aksam Unia Oświęcim - GKS Tychy 0-0, mecz przerwany w 14 minucie

Sędziował Przemysław Kępa z Nowego Taru. Kary: 2 - 4 min. Widzów 4000.
UNIA: Zborowski - G. Piekarski, Gabryś, Krajci, Modrzejewski, Rziha - Gallo (2), A. Kowalówka, Klisiak, Jakubik, Tabaczek - Zatko, Dronia, Radwan, Stachura, Wojtarowicz - Połącarz, Wilczek, Sękowski, Bibrzycki, Piotrowicz.
GKS: Sobecki - Gonera, Kotlorz, Witecki, Parzyszek, Vitek - Jakesz, Sokół (2), Woźnica, Bagiński, Wołkowicz - Csorich, Wanacki, Krzak, Garbocz, Galant - Matczak, Mejka, Maćkowiak, Banachewicz (2), Proszkiewicz.

Po meczu wszyscy zgodnie żałowali, że ten mecz nie został dokończony. - Przy takiej publice aż chce się grać - powiedział Adrian Parzyszek, tyski hokeista. - Szkoda, że kilku nieodpowiedzialnych ludzi zepsuło widowisko. Gdybyśmy stracili bramkę z karnego, to przecież były jeszcze dwie tercje na odrobienie strat. Pewnie byłoby ciekawie - dodał.
- Ochroniarze rozpylający gaz pieprzowy skierowali strumień w stronę naszych zawodników, więc wielu ma popalone koszulki. Niektórzy wymiotują, w Tomasz Proszkiewicz w szatni poczuł się słabo - relacjonował Józef Zagórski, kierownik tyskiej ekipy.
- Rozpylanie gazu w obiekcie zamkniętym jest zabronione, więc prześlemy do hokejowej centrali swoje stanowisko. Zgodnie z obowiązującymi przepisami należą nam się punkty walkowerem - powiedział Karol Pawlik, dyrektor tyskiego klubu, który był obecny na meczu w Oświęcimiu.
- Ochroniarz rozpylający gaz miał licencję, był odpowiednio przeszkolony, więc nie ma mowy, że ktoś z służb porządkowych spanikował - tłumaczył Bogdan Połącarz, kierownik ochrony oświęcimskiego obiektu. - Gdyby nie jego przytomna reakcja, na obiekcie mogłoby dojść do większej tragedii, a tak, motłoch został rozpędzony - dodał.
Decyzja o odwołaniu meczu zapadła ok. godz. 18.45, a jeszcze 45 minut później tyscy kibice, którzy w sile ok. 200 osób zjechali do Oświęcimia, nie mogli opuścić hali, wokół której gromadzili się miejscowi fani, chcący dokonać samosądu na tyzanach za przerwanie meczu. Jednak to wśród miejscowych kibiców zabrakło kogoś o zdrowym rozsądku, by zatrzymać tych, których uraziło spalenie szalika (czapki?) w barwach Unii, co miało ich urazić do żywego.
W każdym razie zamiast wielkiego hokejowego święta pozostał niesmak. Miejscowi działacze musieli się wstydzić za mieniących się kibicami przed nie tylko prezesem PZHL Zdzisławem Ingielewiczem, ale innymi członkami hokejowej centrali, którzy po konferencji prasowej zorganizowanej w Oświęcimiu odnośnie przygotowań do olimpiady nie odmówili sobie przyjścia na szlagier kolejki. Opuszczali halę ze łzami w oczach, kichając i prychając...

Jacek Filus

 






więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty