Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > Puchar Polski
PP: Garbarnia i Wiślanie w krakowskim finale2015-04-08 18:57:00

Garbarnia II przegrała z Garbarnią 1-3 w półfinale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Kraków. Rywalem Brązowych w finale będą Wiślanie Jaśkowice, którzy pokonali Hutnika Nowa Huta 3-0.


Półfinały:

Garbarnia II Kraków (V) - Garbarnia Kraków (III) 1-3 (1-1)

1-0 Jakub Wcisło 2

1-1 Krzysztof Kalemba 33 (wolny)

1-2 Krzysztof Kalemba 62

1-3 Tomasz Liput 83

Sędziowali (bardzo dobrze): Paweł Kukla oraz Zbigniew Marszałek i Artur Daniel (Kraków). Mecz bez kartek.

GARBARNIA II: Damian Drzewiecki - Jan Zygmunt, Sławomir Zygmunt, Artur Krzeszowiak, Anthony Schacherer - Mariusz Stokłosa (37 Dominik Gaudyn, 80 Mateusz Piekarczyk), Jan Barabasz (60 Mateusz Ciesielski), Jakub Mróz (80 Adrian Paliś), Krystian Żakowicz - Amadeusz Bufnal, Jakub Wcisło.

Trener: Stanisłąw Śliwa.

GARBARNIA: Jakub Sypniewski - Damian Szymonik, Krzysztof Kalemba, Tomasz Baliga, Mateusz Pawłowicz (46 Norbert Piszczek) - Tomasz Liput, Marek Masiuda (46 Karol Kostrubała), Łukasz Pietras, Jakub Górecki - Marcin Siedlarz (46 Michał Górecki, 52 Piotr Kaczor), Tomasz Ogar. Trener: Mirosław Hajdo.


Półfinałowe spotkanie Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Kraków było wydarzeniem dla Garbarni historycznym. Po raz pierwszy bowiem drugi zespół stoczył rywalizację z "jedynką" w meczu o stawkę. Jak do tej pory Garbarnia II mogła wystąpić na boisku przeciwko Garbarni jedynie w sparingach, szumnie określanych mianem gier wewnętrznych.

 

Zwycięstwo przypadło trzecioligowcom i naprawdę trudno było zakładać inny scenariusz przed meczem. Jednak podopieczni trenera Mirosława Hajdy musieli na boiskową wiktorię solidnie zapracować. Pierwszy garnitur Brązowych męczył się z drugim dość długo, głównie za sprawą swojej nieskuteczności, a także dzięki bardzo dobremu występowi Damiana Drzewieckiego w bramce Garbarni II.

 

Przebieg spotkania ustalił zdobyty już w 2. minucie gol Jakuba Wcisły, który kapitalnym strzałem zza linii pola karnego tak podkręcił piłkę, że Jakub Sypniewski mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem w drodze do własnej bramki. Stało się jasne, że rezerwa będzie za wszelką cenę bronić korzystnego wyniku i szukać szansy w kontrach, a pierwszy skład rzuci wszystkie siły do ataku. I tak też się stało...

 

W 5. minucie Drzewiecki kapitalnie wybronił strzał Tomasza Liputa. Za chwilę popisał się kolejną udaną interwencją, broniąc piłkę po "główce" Jakuba Góreckiego. W 11. minucie Krzysztof Kalemba wykonywał rzut wolny z boku pola karnego i ponownie "Drzewko" stanął na wysokości zadania. W 26. minucie kapitan Garbarni uruchomił w polu karnym Tomasza Ogara, który stanął w oko w oko z Drzewieckim i po raz kolejny górą był bramkarz drugiej drużyny.

 

Nieskuteczności kolegów postanowił zaradzić Krzysztof Kalemba. W 33. minucie fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego z ponad 30 metrów nie dał Drzewieckiemu najmniejszych szans na obronę. Uderzona z ogromną siłą piłka wpadła w samo "okienko" bramki.

 

Po wyrównaniu Garbarnia jeszcze mocniej zepchnęła własne rezerwy do defensywy. Piłka po strzałach Kalemby i Marcina Siedlarza mijała poprzeczkę w znacznej odległości. W 41. minucie doskonałej sytuacji nie wykorzystał Siedlarz, strzelając Panu Bogu w okno. W 44. minucie Jakub Górecki posłał piłkę do Siedlarza, a ten przegrał pojedynek sam na sam z Drzewieckim. W 45. minucie Drzewiecki kapitalnie złapał piłkę po strzale Łukasza Pietrasa.

 

Mimo tych kilku bardzo dogodnych sytuacji wynik ciągle brzmiał 1-1 i niewiele brakowało, aby na przerwę to Garbarnia II schodziła prowadząc. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę Amadeusz Bufnal nie zdołał przelobować Sypniewskiego. Była to dobra, ale zarazem dopiero druga okazja - pierwszą wykorzystał Wcisło - rezerwistów na zdobycie gola.

 

Druga połowa przebiegała niemal identycznie, jak pierwsze 45 minut. "Jedynka" prowadziła grę, a "dwójka" w głębokiej defensywie rozbijała jej ataki. Paradoksalnie w drugiej części meczu aż takiej, jak przed przerwą, ilości stuprocentowych sytuacji trzecioligowcy nie mieli, mimo to  zdołali dopiąć swego.

 

Głównie za sprawą swojego kapitana, stopera Krzysztofa Kalemby, który po raz drugi wcielił się w rolę snajpera. W 62. minucie po dograniu Damiana Szymonika "Kopytko" strzałem z półobrotu pokonał Drzewieckiego.

 

Grę Krzysztofa Kalemby oglada się z przyjemnością, w środę harował jak wół i z przodu, i z tyłu boiska. W 67. minucie skutecznie dogonił i pozbawił piłki Bufnala, który otrzymał dobre podanie od Mateusza Ciesielskiego i wydawało się, że zdoła sfinalizować własny rajd przez niemal pół boiska.

 

Kalemba wziął na siebie ciężar gry i odpowiedzialność za wynik, perfekcyjnie wywiązując się z kapitańskich obowiązków. Zagrzewał kolegów do walki nie tylko słowem, ale także własnym przykładem. Jego postawę można zadedykować tym trenerom, którzy - w nie w tak bardzo odległych jeszcze dla Garbarni czasach - próbowali uczynić z "Kopytka" wiecznego rezerwowego.

 

Wynik ustalił w 83. minucie Tomasz Liput. Wśród obserwatorów nie zabrakło także takich, którzy gotowi są zeznać pod przysięgą, że gol ten poprzedzony był ofsajdem. Jednak tezy tej nie da się obronić, a biorąc pod uwagę nienaganną pracę sędziowskiej trójki w całym meczu, nie można im z tego powodu postawić zarzutu.

 

Pierwsza drużyna Garbarni odniosła zasłużone, ale też wypracowane zwycięstwo nad drugą. A w rezerwie roiło się od młodzieżowców: sześciu w wyjściowym składzie, jedenastu w meczowej osiemnastce. Wraz z bramkarzem Piotrem Syrkiem, który w tych zawodach "trawy nie powąchał" i juniorem młodszym Młodych Lwów Jakubem Mrozem, debiutującym w seniorach w oficjalnym spotkaniu.

 

Podopiecznym trenera Stanisława Śliwy spotkanie z "jedynką" wstydu nie przyniosło. Swoją postawą na boisku i zaangażowaniem w grę - co prawda głównie defensywną - dali odpór tym wszystkim, którym jeszcze przed pierwszym gwizdkiem Pawła Kukli brakowało palców obu rąk na liczenie goli, jakie miały być zdobywane przez trzecioligowców.

Rezerwiści twarzy nie stracili, a wręcz przeciwnie, po tym meczu mogli ją tylko zyskać.


Artur Bochenek (www.garbarnia.krakow.pl)


Wiślanie Jaśkowice (IV) - Hutnik Nowa Huta (III) 3-0 (2-0)

1-0 Marcin Morawski 24 (karny)
2-0 Paweł Łukasik 44
3-0 Maciej Wcisło 90+1

Sędziował Sebastian Krasny (KS Kraków). Żółte kartki: Mateusz Ząbczyk, Rafał Meus, Paweł Łukasik - Patryk Kołodziej.

WIŚLANIE: Żmuda - Galos, Marcin Morawski, Michał Morawski, Radwański - Kuliszewski (60 Szwajdych), Ząbczyk (59 Orłoś), Łukasik, Meus, Krasuski - Wcisło. Trener: Wojciech Ankowski.
HUTNIK: Siwiecki - Antoniak, Kołodziej, Grzesiak, Ochman - Orłowski, K. Filipek (60 Murzyn), Świątek - Gamrot, Nawrot, Sierakowski. Trener: Andrzej Paszkiewicz.

Finałowy mecz Wiślanie - Garbarnia odbędzie się w środę 22 kwietnia ostatecznie o godz. 17.30 (pierwotnie miał być rozegrany pół godziny wcześniej), gospodarzem IV-ligowcy.


ab, st


kalemba pp.jpg
1.jpg
2.jpg
3.jpg
4.jpg
5.jpg
6.jpg
7.jpg
8.jpg
9.jpg
10.jpg
11.jpg
12.jpg
13.jpg
14.jpg
15.jpg
16.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty