Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > IV liga
RYSZARD NIEMIEC o kryzysie chwytającym za szyję piłkę amatorską i nowej rzeczywistości w powiecie tatrzańskim2014-03-30 12:35:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (231)

Głos w zakopiańskiej dyskusji


Polska federacja futbolowa, zwana dalej PZPN, chełpi się obywaniem bez dotacji państwowej, tym bardziej w powszechnym odbiorze społecznym piłka nożna jawi się jako kraina powszechnego dostatku, płynąca mlekiem i miodem. Z wielu stron pojawiają się więc głosy, wzywające do ujęcia obroku zawodowym piłkarzom, których zarobki porównywalne są jedynie do lukratywnych kontraktów menadżerów wielkich spółek i banków. Tego typu pohukiwania szans na realizację nie mają, z tego chociażby względu, że większość klubów ekstraklasy i I ligi ma prywatnych lub samorządowych właścicieli, wobec których odgórne regulacje placowe nie mają podstaw prawnych. Poza tym świat od dawna przyzwyczaił się do bajońskich sum, przeznaczanych na płace zawodników. Jak wykazały lata powszechnego kryzysu światowego, jego druzgocące skutki na gospodarkę takich krajów jak zrujnowana Grecja, czy stojąca nad przepaścią rekordowego bezrobocia Hiszpania, ani o jotę nie ukróciły u siebie piłkarskiego Eldorado; wręcz przeciwnie, zwłaszcza w klubach hiszpańskich spirala gwiazdorskich apanaży wymyka się wszelakim racjonalnym analizom ekonomicznym. Globalny rynek usług futbolowych, jak z tego widać, rządzi się własnymi kalkulacjami, dlatego jego polska część ma małe szanse na wyłamanie się z ogólnego trendu.


Kryzys jako taki, chwyta natomiast za szyję piłkę amatorską, która w naszym kraju rozciąga się od III ligi po C klasę. Dotyka on w tym przypadku jednej dyscypliny, aliści dyscypliny, która aktywizuje sportowo połowę populacji dzieci i młodzieży polskiej, zatem powinna być zauważona z tak zwaną gospodarska troską. Siedemdziesiąt dwa tysiące zarejestrowanych piłkarzy w samej Małopolsce, to fakt imponujący, tym bardziej, że wszystkie inne dyscypliny uprawiane w tej stronie świata nie są w stanie dorównać futbolowi sumą swych akolitów! Piłka amatorska, jako jedyna dyscyplina zdała trudny egzamin i wyszła obronną ręką z burzliwego okresu przemian politycznych i społeczno-gospodarczych (początek lat 90-tych), tym niemniej dziś, w fazie poślizgowej ogólnogospodarczego kryzysu, heroicznie walczy o utrzymanie stanu posiadania.


Nie wszędzie, niestety, znajduje pomocną dłoń, a nawet spotyka się z oziębłością otoczenia lub niechęcią. Tradycyjnie sceptycznie wobec przejawów rozbłysku piłkarskich klubów usposobiony jest samorząd Zakopanego i powiatu tatrzańskiego. Zaciągam kurtynę milczenia nad pomysłem ogłoszenia strefy bezfutbolowej w stolicy Tatr na czas trwania w Polsce i na Ukrainie finałowego turnieju EURO 2012. Pomysł, na szczęście, nie wypalił, poprzedzony refleksem rozwagi burmistrza Majchra, ale jako przejaw stosunku do najpopularniejszej także na Podhalu gałęzi sportu, przeszedł do raczej ciemnych kart historii wyczynu…


Dziś w tatrzańskim powiecie mamy nową rzeczywistość w postaci awansu drużyny Porońca do III ligi piłkarskiej i zakorzenienia KP Zakopane w lidze IV. Ten niewątpliwy sukces sportowy - o paradoksie - przyprawia lokalnych zarządców o niemały ból głowy. Klasyczną ilustracją tego klinicznego przypadku niech będzie problem infrastruktury, o którą troska - jak Polska długa i szeroka - bywa fundamentalnym zadaniem samorządu gminnego. Oba kluby tatrzańskie borykają się z tym problemem od dawna, a w sezonie bieżącym, w związku z wiadomymi ekscesami na stadionach ekstraklasy, reżimy licencyjne zostały zaostrzone na każdym poziomie rozgrywek. Piłkarze z Porońca u siebie grać nie mogą, bo wymiary ich obiektu piłkarskiego pozwalają na organizowanie rozgrywek juniorskich co najwyżej. Korzystają zatem z gościnności COS, którego dyrektor Jacek Bartlewicz w pełni rozumie sytuację, ale też wie, że kierowany przez niego Ośrodek rozliczany jest głównie z jakości świadczeń dla sportów zimowych. Nie mając w budżecie środków na pilne roboty przy naprawie siatki ogradzającej stadion, co jest warunkiem wydania zgody nadzoru policyjnego na dopuszczenie publiczności, proponuje rozgrywanie meczów mistrzowskich na tzw. boisku górnym o sztucznej nawierzchni. Niestety, także tam, ze względu na kamieniste otoczenie, mecz może obejrzeć co najwyżej setka kibiców… Nikomu do głowy nie przyjdzie, aby ogrodzenie stadionu uzupełnić ze środków Zakopanego (tytuł prawny? - walka ze szpetotą estetyczną miasta).


Odkrywcza myśl natomiast dopadła włodarzy miasta w kontekście zamiaru utrącenia licencyjnego imprimatur dla obiektu przy ulicy Orkana, gdzie mistrzowskie mecze rozgrywa klub noszący imię miasta. Postanowiono mianowicie zbudować przy Orkana bieżnię lekkoatletyczną, co pozwoli poszerzyć bazę królowej sportu. I bardzo się to chwali, z tym jednak, że wpasowanie owalu bieżni w prostokąt boiska piłkarskiego wymusza okrojenie jego długości do poziomu wykluczającego możliwość nadania mu regulaminowego certyfikatu przydatności do gry w ligach III i IV!!! O ile mi wiadomo, ostatni biegacze zakopiańscy formatu krajowego, czyli Tadeusz Kwapień i Władysław Hasior, zmarli dawno temu, o sekcji lekkoatletycznej w tej okolicy również nie słychać, można spytać komu bieżnia ma służyć? Jeśli młodzieży, to na stadionie COS mamy znakomitą bieżnię tartanową, gdzie można wychować nawet następców Kszczota i Lewandowskiego (tego od biegania, nie od piłki - Roberta…). Ponieważ ostatniego marca ma się rozstrzygać los tej kontrowersyjnej inwestycji, na zebraniu konsultacyjnym zainteresowanych stron, tekst niniejszy jest moim głosem w dyskusji. Chętnie przyjechałbym na wspomnianą debatę, ale jej pora (godzina 20.00) odbiera mi szansę powrotu o ludzkiej porze, zwłaszcza że nazajutrz świtkiem wyruszam do stolicy…


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty