Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > III liga
RYSZARD NIEMIEC o przeszłości krakowskiej Garbarni i przyszłości Bruk-Betu Termaliki Nieciecza2016-06-05 07:32:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (346)

Felieton na dwa pas…


* Nie wiem jak potoczy się barażowa rozgrywka piłkarzy Garbarni, ale wiem, że dobiegła końca blisko dwudziestoletnia batalia o przetrwanie tego zasłużonego klubu! U schyłku tamtego wieku wyrok na Garbarnię został bowiem podpisany, a syndyk masy upadłościowej rozpoczęła twarde rządy od zamknięcia działalności sportowej. Przyszła zatem pora, aby ujawnić na użytek potomności, dwie anonimowe dotąd postaci, które umożliwiły odwrócenie niszczycielskiego biegu wydarzeń. Rzucając się na ślepo w stronę pani syndyk niewiele uzyskałem. Jej święte przekonanie, że wypełnia w aureoli prawa prawomocny wyrok unicestwiający byt zasłużonego klubu, było tak sugestywne, że już na starcie straciłem nadzieję. Wtedy na pomysł interwencji u prezesa Sądu Wojewódzkiego wpadł nieżyjący już wiceprezes KOZPN Tadeusz Kurdziel. On umówił nasze spotkanie w gmachu Sądu i z grubsza przyszykował mi linię obrony. Polegała ona na zestawieniu przykładów obciążenia zadłużeniami Garbarni Widzewa, klubu, który wtedy był na ustach całej Polski, bo grał w Lidze Mistrzów. Przytoczyłem długą listę podmiotów, którym łódzki klub winien był pieniądze i wartość jego majątku, z czego jasno wynikało skrajne zagrożenie bytu i minimalna szansa wyjścia na prostą. 300-tysięczny dług Garbarni na tle jej majątku, szacowanego na 40 milionów złotych, jawił się jako hetka-pętelka rozliczeniowa. W tym miejscu czas przedstawić Tego Kogoś, Kto mógł nie tylko nie wpuścić nas do prezesowskiego gabinetu, ale nawet po wpuszczeniu, pokazać drzwi! Czymże może być bowiem egzystencjalny ludycznego podmiotu, jakim jest klub piłkarski, w porównaniu z tysiącami spraw, z jakimi ma do czynienia prezes takiej instytucji, jak Sąd Wojewódzki. Tymczasem pan prezes Tadeusz Wołek podszedł do sprawy z należytym szacunkiem i powagą. Słuchał cierpliwie mojej niefachowej tyrady, podszytej wszechogarniającą emocją, zadał parę pytań i… ku naszemu zadowoleniu obiecał sprawę załatwić pozytywnie! Dopiero potem, kiedy już został wiceministrem sprawiedliwości, spotykałem go na meczach Cracovii, co ex post tłumaczyło fakt uchylenia się od wykopania interwentów, wkraczających do jego gabinetu bez adwokackiej podpórki… Myślę, że zbliżający się wielkimi krokami jubileusz 95-lecia Garbarni nakazuje wyrazić wdzięczność człowiekowi, którego decyzja pozwoliła uchronić klub od przerwania jego bytu na jubileuszu 75-lecia…


* Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że trenerem Niecieczy zostanie Czesław Michniewicz, którego posługa w Szczecinie zakończyła się rozejściem się z Pogonią za porozumieniem stron, czyli nieprzedłużeniem kontraktu. Mam pewien problem ze znalezieniem klucza do szkoleniowca, któremu w swoim czasie nadano ksywę polskiego Jose Mourinho… Od strony kompetencji trudno mu cokolwiek zarzucić, bo wszędzie, gdzie zakotwiczył, w Lechu, Zagłębiu Lubin, Podbeskidziu, Białymstoku, Szczecinie osiągał cele sportowe ponad potencjał dany mu do przetworzenia. Należy do pokolenia młodych trenerów, udanie łączących niewielkie doświadczenie zawodnicze (ale jednak) z dobrym przygotowaniem, typowym dla absolwenta uczelni WF i wrodzoną inteligencją, zaskakując erudycją (aktywność na Twitterze). Wlecze się jednak za nim ogon niewytłumaczalnych racjonalnie bardzo częstych kontaktów z niesławnej konduity działaczem Amiki Wronki, znanym szczególnie wrocławskim prokuratorom i sędziom - Ryszardem Forbrychtem „Fryzjerem”. Mało kto przy analizowaniu sylwetki Michniewicza bierze  pod uwagę, że do tych „niebezpiecznych związków” przyznał się z własnej woli, relacjonując prokuraturze prowadzącej mega-śledztwo w sprawie korupcji w naszym futbolu, wszystko, co miał w tej sprawie do powiedzenia. W owładniętym teoriami spiskowymi środowisku piłkarskim, trudno ten ważny fakt interpretować jako przejaw postawienia się po jasnej stronie rzeczywistości. Aliści akurat w tym miejscu, w którym przeprowadzono dowód na słuszność dania drugiej szansy trenerowi Dariuszowi Wdowczykowi, obejmującemu opiekę szkoleniową nad drużyną Wisły, czynienie wymówek Michniewiczowi staje się absolutną przesadą. Jedynym znakiem zapytania pozostaje, w kontekście jego ingresu do Niecieczy, skala zdolności zaadaptowania się do specyfiki Bruk-Betu Termaliki. Dotąd wydawało się, że Michniewicz jest wytworem środowiska wielkomiejskiego, które dobrze zna i rozumie. Czy wczuje się w etos i fenomen Niecieczy, pokaże czas. Dobrym prognostykiem w tym względzie jest prawie pewna kandydatura Edwarda Lorensa na objęcie roli dyrektora sportowego. Zjawisko, z jakim mamy do czynienia w Niecieczy od paru sezonów Lorensa kręciło, stąd wniosek, że będzie godnym ogniwem, dopełniającym duet Baszczyński - Michniewicz. Na trenerce zjadł przecież zęby, za kadencji Janusza Wójcika de facto prowadził treningi reprezentacji Polski, ma za sobą staż trenera klubowego w ekstraklasie, jako pracownik katowickiej AWF zna futbol od strony teoretycznej, wie o co chodzi w działalności klubowych skautów. Na takiego fachowca Termalica czekała!


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty