Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > II liga
Tomasz Tułacz patrzy w przyszłość z optymizmem2016-02-25 10:55:00

Rozmowa z trenerem Tomaszem Tułaczem. Szkoleniowiec Puszczy Niepołomice podsumował okres przygotowawczy, a także podzielił się swoimi założeniami na rundę wiosenną sezonu 2015/2016.


Marek Bartoszek: Panie trenerze, zawodnicy czują już głód walki o punkty i chęć powrotu do ligowej piłki?

Tomasz Tułacz: Wierzę, że tak jest. Wszyscy już czekamy na tę inaugurację, bo zimowa przerwa jest bardzo długa i nietypowa. Spokojnie jednak przygotowujemy się na pierwszy weekend marca. Mam nadzieję, że pogoda i aura pozwolą rozpocząć zmagania zgodnie z terminarzem.


- Patrząc na sytuację za oknem, to zima w Małopolsce zrobiła się bardziej widoczna niż miało jeszcze kilkanaście dni temu.

- Nie tylko w Małopolsce. W całym kraju są podobne warunki, ale pamiętajmy, że mamy jeszcze luty. Jeśli chodzi o nasze przygotowania to nie możemy narzekać, bo mieliśmy możliwość korzystania z boiska ze sztuczną nawierzchnią w Wieliczce, byliśmy na obozie w Woli Chorzelowskiej, gdzie również mieliśmy świetne warunki do pracy. Aczkolwiek treningi na sztucznej nawierzchni, a gra na naturalnym boisku to jednak ogromna różnica.


- Jak Pan podsumuje okres przygotowawczy? Zostawiając na razie z boku temat kontuzji i problemów zdrowotnych, jest Pan zadowolony z wykonanej pracy?

- Tak, jestem bardzo zadowolony. Wtorkowe badania pokazały, że praca została wykonana praktycznie w stu procentach. Wiadomo, że ostatni tydzień był trudny, bo pogoda nas nie rozpieszczała, ale udało nam się przejść już na boiska z nawierzchnią naturalną. Korzystaliśmy z ościennych boisk i z własnego rezerwowego. Teraz zamierzamy trenować już tylko na naturalnych boiskach. Jestem również zbudowany zaangażowaniem i postawą naszych zawodników oraz ich profesjonalizmem. Nie było żadnych problemów z przekonaniem ich do tej trudnej pracy. Wiadomo, że tej piłki jest trochę mniej, mimo że staraliśmy się tak dobierać treningi, żeby zajęć z piłkami, które sprawiają przyjemność zawodnikom było sporo. Podsumowując, jestem zadowolony zarówno z postawy piłkarzy, jak i z tego, że ten plan, który opracowaliśmy został w większości w pełni zrealizowany.


- No, właśnie, biorąc pod uwagę liczbę rozegranych meczów kontrolnych "najmniej w nogach" mają piłkarze Pana drużyny i jeszcze Radomiaka Radom. Dla porównania GKS Tychy rozegrał 16 sparingów. W tym przypadku jakość przewyższa ilość?

- Nie. Przede wszystkim nie patrzyliśmy w ten sposób. Mieliśmy wąską kadrę zawodników porównując ją na przykład do zespołu z Tych. Działaliśmy celowo. Odeszło sześciu zawodników, testowaliśmy kilkunastu, ale na ten moment wygląda na to, że kadra będzie liczyć 20 zawodników plus dwóch juniorów, tak, żeby można było swobodnie przeprowadzać zajęcia. To był świadomy wybór. Jeśli chodzi o dobór przeciwników, to też można było zauważyć, że nie szukaliśmy drużyn z niższych lig, tylko zespoły wymagające. Granie w tym okresie większej ilości meczów znacząco zwiększa również ryzyko kontuzji. Tak naprawdę zagraliśmy tych meczów trochę więcej, nie wszystkie też podaliśmy do publicznej wiadomości (śmiech)! Ta liczba siedmiu, ośmiu gier spokojnie nam wystarczy do przygotowania się do pierwszego meczu.


- Kłopotów zdrowotnych w ostatnich tygodniach jest sporo. Mateusz Broź i Andrzej Sobieszczyk na obozie przygotowawczym nie byli. Dominik Maluga miał chyba więcej dni poza treningiem niż minut w sparingach, do tego w ostatnim czasie urazów doznali Dawid Sojda i teraz Dariusz Gawęcki. Limit pecha zostanie wykorzystany przed pierwszym meczem ligowym?

- Ja zawsze powtarzam, że do tej pracy trenerów, zawodników, działaczy czy wszystkich osób związanych z klubem należy dodać też element szczęścia. I nie postrzegam tego szczęścia jako nieprawdopodobnie sprzyjających okoliczności, ale postrzegam je w zdrowiu zawodników. Tego jak widać trochę nam zabrakło. Chcę jednak zaznaczyć, że żaden z tych urazów nie był skutkiem takiej czy innej intensywności pracy w czasie okresu przygotowawczego. Przypomnę, że Mateusz Broź odniósł kontuzję podczas badań przeprowadzanych na początku grudnia, kiedy naderwał mięsień dwugłowy. Dominik Maluga zmaga się z urazem od meczu z Siarką Tarnobrzeg, kiedy zawodnik po faulu na nim obejrzał czerwoną kartkę i niestety okazało się, że to nieczyste zagranie miało poważne konsekwencje. Uraz Andrzeja Sobieszczyka, jakim jest obicie okostnej i stan zapalny tego miejsca, to w tym warunkach niestety bardzo prawdopodobne zdarzenie, z którym niestety Andrzej też już się zmaga przez dłuższy czas. Jeśli chodzi o Darka Gawęckiego to historia jest nieprawdopodobna. Praktycznie w ostatniej minucie zajęć i w banalnej sytuacji walczyli z Michałem Czarnym o piłkę w powietrzu, odruchowe zagranie ręką spowodowało, że nos został złamany. Jak to można inaczej nazwać jeśli nie pechem? Tak naprawdę jedyny uraz w trakcie meczu odniósł Dawid Sojda, który upadł w spotkaniu z Unią Tarnów na kolano. Na początku wydawało się, że to tylko stłuczenie, ale pojawił się krwiak, wystąpił stan zapalny pod kolanem, jakieś włókno zostało naderwane i przez to trochę dłużej to trwa. Co mnie cieszy? Fakt, że od poniedziałku do treningów wrócił Dominik Maluga, w treningu jest już również Mateusz Broź, a na pełnych obrotach pracuje także Andrzej Sobieszczyk. Za tydzień po ściągnięciu zabezpieczeń do pracy wróci też Darek Gawęcki i myślę, że w przyszłym tygodniu treningi rozpocznie też Dawid Sojda. Oczywiście po takiej przerwie ci zawodnicy będą potrzebowali jeszcze trochę czasu i nie będziemy na nich naciskać. Poczekamy na nich spokojnie. Ta kadra może nie jest za szeroka, ale uważam, że udało nam się podnieść jej jakość.


- Tradycyjnie przerwa w rozgrywkach to najlepszy czas na ruchy transferowe. Ten temat rozpocznę nietypowo. Jest Pan w stanie odpowiedzieć z głowy ilu zawodników, którzy jesienią w II lidze rozegrali ponad tysiąc minut w Puszczy odeszło z klubu?

- To bardzo proste pytanie. Żaden.


- Takich zawodników było dziewięciu i tak jak Pan powiedział nie odszedł żaden. To pokazuje, i może być znaczącym atutem, że cały trzon drużyny udało się utrzymać.

- Z naszej drużyny odeszła grupa zawodników, która nie grała, bądź występowała na murawie w mniejszym stopniu. To zawodnicy, którzy w tym wypadku mieli mniej okazji do gry w rundzie jesiennej i uważaliśmy, że to raczej w rundzie rewanżowej się nie zmieni. Dla mnie szanse na grę zawodnika będącego w składzie są priorytetem. Tak naprawdę jedynym piłkarzem, który stwierdził, że chce zmienić otoczenie i poszukać innego pracodawcy był Adrian Gębalski. Ja to uszanowałem. Zawodnik przyszedł do mnie na rozmowę, pogadaliśmy i jasno przedstawiłem mu sytuację. To może zaciekawić kibiców, dlaczego ten napastnik odszedł. Powiedziałem mu, że jest ich trzech w rywalizacji: on, Stepankow i Broź, a jeszcze był w orbicie naszych zainteresowań Sebastian Żołnowski, zawodnik wypożyczany do Bałtyku Gdynia, więc właściwie czterech. Adrian podjął taką decyzję, a ja uważam, że nikogo nie należy zatrzymywać na siłę. Przy całej sympatii dla Adriana, każdy zawodnik musi wiedzieć, że Niepołomice i Puszcza to jego klub i jego miejsce. Wtedy taki gracz ma szansę na grę i dalszy rozwój. Wiem, że rywalizacja jest trudna dla zawodników, a do tego nasze ustawienie 1-4-2-3-1 powoduje, że miejsce w linii ataku jest praktycznie tylko jedno. Rozumiem decyzję zawodnika i życzę mu jak najlepiej.


- Godzina zero wybije 5 marca o godzinie 16.00 w Puławach. Na początek gry o punkty w 2016 roku rywalem będzie jeden z głównych pretendentów do awansu. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w pierwszych meczach pada sporo zaskakujących wyników, a i w Puławach piłkarzom Puszczy gra się całkiem nieźle, to inauguracja zapowiada się niezwykle interesująco.

- Jestem takim człowiekiem, że lubię patrzeć w przyszłość z optymizmem. Tak trzeba podchodzić do swojej pracy i tak też staram się nastawiać zawodników. Nasz cel jest taki, żeby gra zespołu i jego jakość rosła. Wiemy dokąd chcemy zmierzać. Interesują nas zwycięstwa w tej rundzie i o to w każdym meczu będziemy walczyć. Z oczywistych powodów jesteśmy na tym miejscu po pierwszej części sezonu. Będziemy jednak patrzeć w górę, a nie w dół. Myślę, że przy dobrym starcie możemy stać się takim "języczkiem u wagi" i chciałbym, żeby tak było. Oczywiście, może być trochę inaczej i wtedy skupimy się na tym, żeby racjonalnie zbudować zespół, który będzie miał perspektywy na dalszą pracę i dalsze cele. Spokojnie budujemy tę drużynę i nawet jeśli nie uda się to już, to chcę, żebyśmy mieli dobre fundamenty, na których oprzemy się na przyszłość.


-Jeszcze jedno podchwytliwe pytanie. Chociaż ta powyższa wypowiedź sugeruje trochę Pana odpowiedź… Osiem punktów to duża strata czy duża przewaga? Pana zespół będąc dokładnie w środku tabeli ma mniej więcej taką stratę do miejsca dającego baraże, jak i przewagę nad miejscem, które skutkować będzie spadkiem.

- Wszystko zależy od startu. To czas kiedy każdy zespół ma jakieś znaki zapytania i obawy przed tym rozpoczęciem. Pamiętajmy, że w zdecydowanej większości na drugoligowych boiskach nie ma podgrzewanych muraw, a pierwszy mecz rozegramy na początku marca. Nie wiem czy to niezbyt optymistyczny scenariusz, jak na nasz klimat. Wpływ na wynik może nie mieć do końca aspekt sportowy. To jest jednak batalia, gdzie każdy będzie miał takie same warunki, a my musimy się dostosować. Odpowiadając na pytanie. Mamy ambicję, żeby patrzeć do góry i liczyć się jeszcze w walce o coś więcej. Ale oczywiście mamy z tyłu głowy ostrzeżenie, żeby zbudować taką przewagę, by w ostatnich tygodniach nie martwić się o naszą sytuację.


- Na zakończenie zmieniamy temat. 15 i 17 marca dwumecz drużyn młodzieżowych U-16 Polska-Czechy w Niepołomicach. Weźmie Pan ze sobą zeszyt do notatek?

- Przede wszystkim bardzo się cieszę, że miasto Niepołomice i nasz klub zasłużenie dostał takie wyróżnienie. Obecność na meczu ze Stalą Mielec prezesa Bońka i prezesa Niemca o czymś świadczy. Doceniono pracę naszych działaczy. Jeśli chodzi o mecz i zawodników, którzy w nim zagrają to nie muszę przychodzić z zeszytem, bo doskonale wiem kto występuje w reprezentacji prowadzonej przez Roberta Wójcika (śmiech), bo jego też bardzo dobrze znam, a jego asystentem jest Zbigniew Hariasz, który podobnie jak ja mieszka w Mielcu i znamy się już od wielu, wielu lat. Myślę, że nie będę musiał spisywać danych zawodników (śmiech)! Mam inne podejście. Marzy mi się, żeby w takim meczu zagrał wychowanek Puszczy Niepołomice i muszę powiedzieć, że robimy wiele, by tak się stało. Oprócz tego, że szukamy młodych zawodników poza klubem, to bacznie przyglądamy się naszym juniorom. I wymienię z głowy, bez żadnej pomocy z zewnątrz choćby Szewczyka, Czaję, Kurę, Stósa czy Możdżenia. Zapraszamy ich na treningi pierwszej drużyny i nadal będziemy zapraszać. Byli również z nami na obozie. Dopinguję tych chłopaków, żeby kiedyś nasz klub był dumny i mógł mieć takiego wychowanka w reprezentacji Polski.


Marek Bartoszek

www.puszcza-niepolomice.pl


puszcza-teams-02.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty