Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > Ekstraklasa
Biała Gwiazda czerwoną latarnią (FOTO)2016-08-15 07:23:00

Wisła Kraków przegrała w niedzielę w 5. kolejce ekstraklasy z Ruchem Chorzów 1-2. To już czwarta kolejna porażka Białej Gwiazdy, która spadła na ostatnie miejsce w tabeli.


Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1-2 (1-1)

1-0 Mateusz Zachara 5

1-1 Mariusz Stępiński 25

1-2 Paweł Oleksy 55

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Żółte kartki: Sadlok, Mójta, Mączyński - Grodzicki. Widzów 12 703.

WISŁA: Miśkiewicz - Bartosz, Głowacki, Sadlok, Pietrzak - Boguski, Mączyński, Popovic (66 Brlek), Małecki (58 Mójta) - Drzazga (46 Ondrasek) - Zachara.

RUCH: Lech - Konczkowski, Grodzicki, Koj, Oleksy - Surma, Urbańczyk - Mazek (69 Moneta), Lipski, Ćwielong - Stępiński (90+3 Arak).


Zaczęło się dla wiślaków doskonale, bo już w 5. minucie objęli prowadzenie. Boguski uruchomił prostopadłym podaniem Zacharę, a ten z prawej strony, zza narożnika "piątki", uderzył celnie w "długi" róg.


Goście mogli wyrównać w 16. minucie, ale Lipski z wolnego z ponad 20 m trafił w słupek. Skuteczna okazała się akcja niebieskich w 25. minucie. Lipski zagrał spod linii końcowej, przy narożniku szesnastki, do środka, a Stępiński natychmiastowym strzałem z 10 m pokonał Miśkiewicza.


W 29. minucie krakowianie powinni byli ponownie wyjść na prowadzenie. Pietrzak wrzucił piłkę z lewej strony, a nabiegający z prawego skrzydła Bartosz ze 100-procentowej pozycji chybił z 5 m.


Chorzowianie też nie próżnowali. Główkował Stępiński, a za moment z linii pola karnego strzelał Ćwielong, obaj nieznacznie spudłowali.


W 38. minucie Lecha próbował zaskoczyć Drzazga, lecz wywalczył jedynie korner. Cztery minuty później, po zagraniu Bartosza z prawej strony, Drzazga trafił z bliska w słupek.


Po przerwie Wisła miała niby optyczną przewagę, ale nie potrafiła wypracować choćby jednej bramkowej sytuacji. Udało się to Ruchowi. W 55. minucie po wrzutce z rzutu rożnego zakotłowało się w polu bramkowym gospodarzy. Piłkę z 1-2 m usiłowali wepchnąć do siatki... obrońcy chorzowscy. Najpierw Konczkowski, za moment Koj, a w końcu uczynił to Oleksy. Sytuacja była kontrowersyjna, kto wie czy gol nie padł ze spalonego, ale sędzia go uznał.


W 68. minucie goście mogli strzelić trzecią bramką, lecz Konczkowski posłał futbolówkę głową w słupek.


ST


2zachara.jpg
3wislacy.jpg
1glowackilipski.jpg
4stepinskiglowacki.jpg
5golstepinski.jpg
6cwielong.jpg
7grodzickizacharakoj.jpg
8ondrasekgrodzicki.jpg
zachararuch.jpg


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty