Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Główna środek > Ekstraklasa
RYSZARD NIEMIEC: Ministerstwo spraw wewnętrznych, z pobudek jak najbardziej szlachetnych, wyręcza szefów PZPN2014-04-07 21:32:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (232)

Bednarz to nie samotny szeryf!


Wygląda na to, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, z pobudek jak najbardziej szlachetnych, postanowiło wyręczyć szefów Polskiego Związku Piłki Nożnej… Minister Bartłomiej Sienkiewicz zaprosił na pokoje prezesów krakowskiej Wisły i bydgoskiego Zawiszy - Jacka Bednarza i Radosława Osucha, by oficjalnie podziękować im za całokształt działań zmierzających do odebrania kibolstwu prymatu na stadionach. Obaj panowie, jak wiadomo, stali się obiektem wulgarnego ostracyzmu i uosobieniem publicznych wrogów numer 1, ubranych w te role na podstawie wyroków kibolskiego sonderichtu.


W odpowiedzi na objęcie stadionowymi zakazami kilkuset prowodyrów dyktujących własne warunki widzom wyodrębnionego sektora, a także za podjęcie intensywnej współpracy prewencyjnej z policją, stowarzyszenia kibiców Wisły i Zawiszy ogłosiły bojkot ligowych spotkań. Ma on na celu postawienie klubów pod ścianą i zarzucenie na ich szyje pętli finansowej w postaci spadku wpływów z widowni. Dysponując możliwościami narzucania swej woli reszcie sympatyków, stosując niekiedy terror wobec nie respektujących bojkotu, osiągają cele, zwłaszcza w Bydgoszczy. Rozpowszechniane przez internet komunikaty odwołują się do najniższych pobudek. Dla przykładu, wedle narracji ośrodków sterujących bojkotem, Bednarz i Osuch, to osobnicy z zewnątrz, zawleczeni do Wisły i Zawiszy na mocy spisków, celujących w upadek obu klubów. Eksponowany z odpowiednim komentarzem staż piłkarski Bednarza w Legii, niejako automatycznie stawia go w opozycji do wszystkiego, co dobre dla Wisły, zaś o dywersyjnej roli Osucha wobec interesów Zawiszy ma przesądzać jego poznańska proweniencja. Postawieni między odpowiedzialnością za losy, także finanse klubu, a koniecznością wyrwania widowni z rak troglodytów, sterowanych zdalnie przez grupy przestępcze, obaj działacze nie powinni zostać osamotnionymi szeryfami. Tym bardziej, że w obu klubach ciągle mają sporo do powiedzenia zwolennicy miękkiej polityki wobec kibolstwa, systematycznego ustępowania mu pod presją kolejnych bezczelnych żądań. Od lat kooperując z rosnącymi w hardość i bezwzględność stowarzyszeniami - przykrywkami narkobiznesowych powiązań, krok po kroku pozwalali poszerzać ich sfery wpływów. Oddawanie lokali na zebrania, pracownie plastyczne produkujące sektorówki i inne materialne środki wyrazu, magazyny sprzętu i gadżety dopingowe, dopłaty do biletów na wyjazdy, ulgi w zakupach karnetów, zgoda na zbiórki „oprawowe”, z których nikt się nie rozliczał…


Ukoronowaniem pełzającego trendu przejmowania sterów w klubie stał się koń trojański, we wnętrzu którego do twierdzy TS Wisła wjechali masowo kibice z mandatami na walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze klubu. Stąd pozostał jeno krok do przejęcia faktycznej kontroli nad Towarzystwem. Aby sytuacja wróciła do normalności nie wystarczy determinacja Bednarza... Dlatego godna akceptacji jest deklaracja Sienkiewicza, obiecującego obu klubom daleko idącą pomoc. Aliści sukurs z tej strony nie załatwia sprawy.


Osobiście oczekiwałbym moralnej i materialnej pomocy ze strony wszystkich możliwych agend PZPN, począwszy, na przykład, od stosownej uchwały zarządu, piętnującej wynaturzenia w polskim ruchu stowarzyszeniowo-kibicowskim. Swego czasu właśnie PZPN stał się ojcem chrzestnym tego ruchu, więc ma naturalne prawo zająć się swym dzieckiem specjalnej troski. Tymczasem ostatnie dwa lata ponadto upłynęły pod znakiem puszczania oka do stadionowej dziczy, ogłaszaniem kulturowych (?!) walorów stadionowej pirotechniki, wreszcie do jawnego kwestionowania opinii komendanta głównego Policji w wiadomych kwestiach. To nie kto inny, tylko sam prezes PZPN na ogólnopolskiej konferencji w Kielcach, poświęconej bezpiecznym stadionom, wszedł w otwarte zwarcie z gen. Działoszyńskim, wzbudzając spazmatyczną aprobatę „żylet” polskich widowni. Trzeba było dopiero siwego dymu na Łazienkowskiej podczas meczu Legia - Jagiellonia, żeby Zbigniew Boniek nazwał rzecz po imieniu, nawet lekko naciągając tezę o tym, że bandyterka przejmuje władzę nad klubami piłkarskimi!


Dziś byłaby pora, aby w ślad za tymi wyrwanymi z piersi słowami poszły kroki godne szefa narodowej federacji. Dlaczegóż to nie można uruchomić gnuśnego Klubu Wybitnego Reprezentanta do zabrania głosu i wystosowania apelu do kibiców? Któż jak nie Lato, Lubański, Młynarczyk, Szymanowski, Kasperczak, Musiał, Boniek, Tomaszewski i aktualny prezes KWR Dziekanowski, powinni uderzyć na alarm i wezwać niektórych do opamiętania? Przykładu daleko nie muszą szukać: oto Rada Seniorów Małopolskiego Związku Piłki Nożnej podjęła rezolucję piętnującą to, co się dzieje na stadionach Wisły i Cracovii, a przede wszystkim dała mocne poparcie moralne działaniom prezesa Jacka Bednarza. Bez jednolitego frontu dezaprobaty i bezwzględnej negacji przejawów przemocy, szowinizmu i bandytyzmu, które zawładnęły częścią kibiców nie jest możliwy postęp, także sportowy, a taki przecież zakładają wszyscy ludzie dobrej woli, działający w naszym futbolu.


Ryszard Niemiec


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty