Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- Adam Sokołowski po raz 27. mistrzem Polski kibiców!
- Wyłoniono finalistów Mistrzostw Polski Kibiców Sportowych 2024
- 47. MPKS, pytania dodatkowe
- Uwaga, kibice! Dogrywka w 47. MPKS!
- 47. Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych - Dzierżoniów 2024
- Rozgrzewka kibiców przed Omnibusem
- VI Ogólnopolski Omnibus Sportowy - konkurs dla kibiców (akt.)
Komu będzie kibicował, a kogo uważa za faworyta? Czy zgadza się, że obecny Liverpool jest silniejszy od jego drużyny, z którą w 2005 roku sięgał po puchar? Czego do dzisiaj nie może przeboleć Andrij Szewczenko? Nadchodzący finał Ligi Mistrzów ocenia Jerzy Dudek, były zawodnik Liverpoolu i Realu Madryt, a dziś ambasador marki Superbet.
- Sześć sezonów w barwach Liverpoolu, cztery w koszulce Realu Madryt. Chyba nie ma w Polsce, a może i na świecie, drugiego człowieka, którego serce będzie tak rozdarte 26 maja, gdy oba zespoły zmierzą się w finale Ligi Mistrzów.
– W Polsce na pewno, ale miałem też przyjemność występowania z Xabim Alonso i Alvaro Arbeloą, którzy też grali dla obu tych klubów. Mimo że są Hiszpanami, to podejrzewam, że też będą rozdarci. Serce każdemu z nas podpowiada coś innego, ale to będzie dla nas wymarzony finał z dwoma wielkimi i bardzo utytułowanymi klubami. Pod względem piłkarskim mecz zapowiada się znakomicie.
- Serce będzie rozdarte, ale w mediach społecznościowych zdążył już Pan zdradzić, że będzie trzymał kciuki za Liverpoolem. To dlatego, że z tym klubem wiąże się więcej pięknych chwil?
- Na pewno oba kluby są mi bardzo bliskie i w obu przeżyłem niezapomniane chwile, ale nie da się ukryć, że na grę w Liverpoolu przypadły najlepsze lata mojej piłkarskiej przygody. Real Madryt wygrał ostatnie dwie edycje Ligi Mistrzów, ale w tym roku to „The Reds” skradli serca kibiców. Liverpool jest niesamowitym klubem z magicznym stadionem, na którym wszyscy bardzo przeżywają te zwycięstwa. Faktycznie, serce będzie troszkę bliżej Liverpoolu.
- Doskonale zna Pan smak wielkiego finału. Ten najpiękniejszy moment w barwach „The Reds” to legendarny mecz z 2005 roku, gdy słynny Dudek Dance w serii rzutów karnych zapewnił Wam zwycięstwo nad AC Milan. O powtórzenie takiej dawki emocji będzie trudno.
- Moim zdaniem i tym razem emocji nie zabraknie. Liverpool i Real to drużyny z charakterem, które nigdy nie odpuszczają i walczą do samego końca. Nawet jeśli jedna z nich będzie prowadzić golem czy dwoma, to żaden wynik aż do samego końca nie będzie przesądzał sprawy, bo jedni i drudzy są w stanie odmienić losy spotkania. W przypadku Liverpoolu było tak nie tylko w 2005 roku, ale i wielokrotnie później. Real z kolei pokazywał swój charakter choćby w ostatnich finałach Ligi Mistrzów. Oba kluby walkę do samego końca mają wpisaną w DNA.
- Większość ekspertów jest zdania, że obecny Liverpool to silniejsza drużyna od Waszego. Mają rację?
- To dwa zupełnie inne zespoły. My tworzyliśmy kolektyw, mieliśmy przygotowaną żelazną taktykę na każdy mecz i byliśmy nastawieni pucharowo. Na pewno w drużynie Jurgena Kloppa jest więcej indywidualności w ofensywie. Linia ataku jest fenomenalna, nie ma co jej porównywać z naszym potencjałem. Patrząc formacjami, mieliśmy bardziej zgrany zespół w obronie i wszyscy wiedzieli, że trudno nam strzelić gola, czego aktualnie nie można powiedzieć o „The Reds”. Z drugiej strony, my mieliśmy spore problemy ze strzelaniem bramek. Nasze priorytety były takie, żeby najpierw bronić, a dopiero później atakować.
- Powiedział Pan o potencjale ofensywnym Liverpoolu. Zgadza się Pan z bukmacherami, którzy przewidują worek goli?
- Obie drużyny mają podobną charakterystykę i cechują się niesamowitą siłą i kreatywnością z przodu. Dzięki temu finał zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Wspaniałe ofensywy i słabsze linie obrony będą gwarantem bramek.
- Wiemy za kogo będzie Pan trzymał kciuki, a co podpowiada rozum? Tutaj też zgadza się Pan z bukmacherami? Superbet typuje, że faworytem będą „Królewscy”. Za każdą postawioną na nich złotówkę można wygrać 2,25 zł. Kurs na wygraną Liverpoolu wynosi 3.05.
- Za Realem przemawia niesamowite doświadczenie. Grają tam zawodnicy, którzy już niejednokrotnie podnosili puchar i wiedzą, jak wygrywać finały. Doskonale widać to w statystykach. Zidane nie przegrał ani jednego finału, w którym grał, a Klopp przegrał wszystkie. Dlatego zgadzam się, że Real musi być uważany za faworyta. W finale Ligi Mistrzów na pewno nie można jednak mówić o „pewniaku”.
- Na trybunach w Kijowie spotka Pan Andrija Szewczenkę, który będzie ambasadorem finału. Wasze pojedynki ze Stambułu przeszły do historii futbolu. Będzie okazja uścisnąć dłonie i wspomnieć tamten miły dla Pana, ale niekoniecznie dla rywala mecz?
- Na pewno znajdzie się moment, nawet na wspólne piwko (śmiech). Od tamtego czasu wielokrotnie spotykaliśmy się na meczach legend czy towarzysko. Za każdym razem wspominamy tamten finał. Andrij do dzisiaj nie może sobie wytłumaczyć, jak to zwycięstwo wymknęło im się z rok. Często mamy okazję się spotkać. Tak było, gdy obaj byliśmy ambasadorami projektu Euro 2012 i wspólnie przekonywaliśmy działaczy UEFA, że warto powierzyć nam organizację tego turnieju. W Kijowie czeka nas kolejne spotkanie, a dzień przed finałem obaj wystąpimy w pokazowym turnieju legend. Prawdopodobnie zagramy przeciwko sobie, więc Szewczenko będzie miał okazję do rewanżu.
Katarzyna Kochaniak
arskom.pl