Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Aktualności
RYSZARD NIEMIEC: Prestiż i materialne skutki karier zawodniczych to za mało, wśród sportowców daje się zauważyć ostry pęd do zdobywania formalnych przepustek do warstwy inteligencji2017-12-08 09:05:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (426)

Licencjat z doskoku…


Docelowa wymiana elit najwyraźniej przyśpiesza, niosąc za sobą istne rewolucje kadrowe. Nawet tak mocno mobilnej strukturze wyczynu sportowego nie wystarczają już prestiżowe i materialne skutki karier zawodniczych. Daje się zauważyć ostry pęd do zdobywania formalnych przepustek do warstwy inteligencji, a nawet do grona intelektualistów, na co jasno postawiła narciarka z Kasiny Wielkiej - Justyna Kowalczyk, broniąc onegdaj w brawurowym stylu doktoratu na Akademii Wychowania Fizycznego im. Bronisława Czecha w Krakowie.


W pewnym stopniu mamy tu do czynienia z nawrotem do mody z wczesnego PRL, kiedy to w piłkarskich „skarbach kibica” można było wyczytać o statusie zawodowym ligowych zawodników. W większości klubów, bez względu na to, czy byli na utrzymaniu przedsiębiorstw resortów siłowych, ciężko przemysłowych, czy lekkiej branży włókienniczej, gracze przedstawiani byli jako „pracownicy umysłowi”. Ludowa ojczyzna miała z tego tytułu asumpt do dumy z racji żywego przykładu awansu społecznego przedstawicieli klasy robotniczo-chłopskiej…


Trzymając się proporcji między epokami, można więc powiedzieć, że twierdzenie o historii, lubiącej się powtarzać, ma głęboki sens. Punktem wyjścia do powyższych przemyśleń staje się sensacyjna wiadomość o zdobyciu przez skoczka narciarskiego Piotra Żyły dyplomu licencjata! Z agencyjnych wiadomości wiemy, że stało się to w pełni sezonu sportowego, wciągającego skoczków z kadry bez reszty w wir karuzeli zawodów, zaliczanych do Pucharu Świata. Z moich obliczeń wychodzi, że doniosły akt obrony pracy, ocierającej się o parametry naukowe, miał miejsce pomiędzy skakaniem w Kuusamo, a konkursem w Titisee-Neustadt. Uczelnia, która wypromowała skoczka nazywa się Wyższą Szkołą Edukacji w Sporcie i posiada obok siedziby w Warszawie, także filię w Bielsku-Białej, gdzie obronił pracę Piotrek Żyła. Zawodnik, jak się okazuje, nie zamierza utknąć na etapie licencjata, wręcz przeciwnie: chce przeć do przodu i sięgnąć po magisterium. Trudno mu się dziwić: aby napisać pracę licencjacką potrzebował 9 (słownie: dziewięć) lat studiowania, co skrupulatnie podkreślają władze uczelni. Wynik ociera się o światowy rekord pracowitości i edukacyjnej orki, stawiając zaocznego studenta w pobliżu Leonarda da Vinci. Oczywistą staje się teza o gruntownym opanowaniu materiału dokumentacyjnego do dysertacji, jak by nie było, wielce odpowiedzialnej i wymagającej specjalnej wytrwałości. Żyła badał otóż fenomen mentalności naszej kadry A skoczków narciarskich, pod kątem pewności siebie i nie dziwota, że dla końcowych ustaleń i refleksji musiał spędzić multum godzin na sporządzanie sumiennych wywiadów z kolegami od skoków.


Wynik tych badań personalnych przyniósł zaskakująco dobre wyniki, czego dowodem niech będzie wyróżniający stopień oceny końcowej egzaminu licencjackiego. Opisał go w wywiadzie dla Wirtualnej Polski sam kanclerz Wyższej Szkoły Edukacji w Sporcie Marek Rybiński. „Choć Żyła znany jest z luźnego podejścia i żartów, to na egzaminie zachował powagę. Jesteśmy zadowoleni, że dopiął ten temat. Obronił się z wyróżnieniem. Mnie, jako promotorowi, nie wypadało zabiegać o podwyższenie, ale prorektor Maciej Słowak zaproponował wyższą notę. Na pewno ten tytuł mocno go podbuduje w jego działaniach zarówno sportowych, jak i pozasportowych. Studiował rok krócej niż Robert (Lewandowski - przyp. autora), bo dziewięć lat. Rozpoczął w Wiśle, ale przenieśliśmy instytut do Bielska-Białej. Umawialiśmy się, że przed Turniejem Czterech Skoczni wyznaczymy sobie termin, by Piotrek zamknął studia na poziomie licencjackim. On ma zupełnie inny wizerunek na uczelni. Jak jest wśród grupy studentów, to lubi pożartować, ale jest całkiem inny niż w wywiadach. To jest taka maska, gdzie on troszkę się broni. Zawsze jest stres i o tym też mówiliśmy na egzaminie. Prywatnie jest zupełnie inny.” Obszerna informacja Wirtualnej Polski, niestety, nie wyjaśnia, czy nadzwyczaj indywidualny to studiów, obejmujący aż 9 lat pobierania nauki, pociąga za sobą nadzwyczajne skutki ekonomiczne dla uczelni. Tak przynajmniej należy rozumieć, jeśli się wie, że na studiach niestacjonarnych, a na takie „uczęszczał” Żyła, koszt czesnego za jeden semestr wynosi 2290 złotych… Na szczęście na biednego nie trafiło…


Ryszard Niemiec


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty