Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- Adam Sokołowski po raz 27. mistrzem Polski kibiców!
- Wyłoniono finalistów Mistrzostw Polski Kibiców Sportowych 2024
- 47. MPKS, pytania dodatkowe
- Uwaga, kibice! Dogrywka w 47. MPKS!
- 47. Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych - Dzierżoniów 2024
- Rozgrzewka kibiców przed Omnibusem
- VI Ogólnopolski Omnibus Sportowy - konkurs dla kibiców (akt.)
LEKCJA GIMNASTYKI (366)
Kadrze nie trzeba słabych głów!
Od czasu do czasu ze sfery sportu nadchodzą sygnały o aferach i wtedy rusza machina medialna, oparta o najwyższe wskazówki natury moralno-etycznej. Piłka nożna, zgodnie ze swoją prymarną pozycją w hierarchii dyscyplin sportowych, zajmuje w niej miejsce szczególne. Oznacza to, mniej więcej, tyle, że od pijanego piłkarza wymaga się o wiele więcej poprawności, aniżeli, dajmy na to - hokeisty. Nic to, że tych drugich jesteśmy w stanie policzyć na palcach jednej ręki, a liczba piłkarzy przekroczyła w tych dniach pół miliona jednostek statystycznych: zadupczony piłkarz, to gwałt na higienicznym trybie życia, a nawalony hokeista to raptem gościu adaptujący się do arktycznych klimatów lodowiska…
Najgorzej jest gdy pan piłkarz nie tylko się napije, ale jeszcze pojedzie do Rygi w pięciogwiazdkowym hotelu. Definitywny koniec świata następuje jednak wówczas, gdy po popijawie przychodzą fizjologiczne następstwa mieszania trunków, albo ich spożywania na pusty żołądek. Taka (z grubsza) jest kwintesencja afery, odkrytej przez dzielnych reporterów Przeglądu Sportowego, których wyczyn zaczął być porównywalny do osiągnięć bohaterskiego korespondenta w armii amerykańskiej - Ernie Pyle’a na frontach II wojny światowej… Ponieważ czytelnictwo PS wróciło po 8 dekadach do poziomu lat 30-tych, kiedy to gazetą dowodził sam Kazimierz Wierzyński, pies z kulawą nogą nie dowiedziałby się o incydentach, jakie zdarzyły się naszym kadrowym futbolistom, zaciekle walczącym o prawo startu w finałach mistrzostw świata 2018. Te, jak wiadomo, odbędą w Rosji, a więc w kraju, o najwyższym poziomie spożycia alkoholu w przeliczeniu na czysty spirytus i samogon. Najnowszym osiągnięciem w dziele szykowania się Rosji do przyjęcia piłkarzy z 5 kontynentów stało się wielkie unowocześnienie dostępu obywateli do gorzały. Instaluje się tam uliczne urządzenia automatyczne, w których nastojaszczyj przechodzień będzie mógł zaopatrzyć się w piersióweczkę z zawartością wody ognistej, bez potrzeby wystawania w kolejkach towarzyszących procedurom nabywczym w specjalistycznych magazynach. Do występu w specyficznych realiach rosyjskiego obyczaju należy się przygotować odpowiednio wcześniej, chociaż - być może - dopiero po szczęśliwym zakończeniu eliminacji grupowych, czy ewentualnych barażach. Dziś, kiedy jeszcze nie wiemy, czy na mirowoj turniej polecimy, trochę przedwczesną wydaje się podgatowka alkoholowa, zaliczona przez kadrowiczów. Została - przyznajmy - odkryta przez kolegów z PS, ale rozgłosu nabrała dzięki rozpowszechnieniu telewizyjnemu (TVP, Polsat, TVN i inne pomniejsze stacje), a także dzięki spontanicznemu pochodowi hejterskiemu na mediach społecznościowych. Popili sobie piłkarze, dodajmy w składzie, którym nie dałoby się obskoczyć nawet meczu piłki plażowej, a nawet popularyzowanej przez Hutnika Nowa Huta - piłki błotnej…
Gdyby dobrze się zastanowić, można zbudować łańcuch przyczynowo-skutkowy, na końcu którego zamontowano demaskatorskie pióra reporterów śledczych. Ślady wiodą do samego jądra personalnego reprezentacji, gdzie wykociła się grupa niezadowolonych z siedzenia na ławce rezerwowych mieńszewików-frustratów. Znaleźli oni w alkoholu remedium na swój dyskomfort, aliści ich desperacja nie mogła się podobać liderom kadry, dbającym o swój wizerunek i mającym nieskończone pokłady ambicji sportowej. Trzeba być pewnym, że na tej dezintegracyjnej szczelinie dziennikarze znaleźli drogę do źródła informacji. Chcieli dobrze, postarali się o wypełnienie swoich obowiązków misyjnych, ale przy okazji dali nieświadomie amunicję opozycyjnym armatom wymierzonym w szefów PZPN na czele z Bońkiem. Święte oburzenie natychmiast zaczęło przekształcać się w szukanie „prawdziwych” winowajców afery i uruchamiać paragrafy o zaniechaniu funkcji kontrolnej, zaniedbaniu i niedopełnieniu obowiązków służbowych, itd. itd. itd. W przedzjazdowej atmosferze, wyjątkowo podatnej na populistyczne szarże i zakłamane podjazdy, bardzo łatwo wykorzystać fakty opisujące przypadki niesportowego trybu życia gwiazdorów piłkarskiego establishmentu. Każdy spożyty kieliszek wódki, nie mówiąc o butelce, które wyjdą na światło dzienne, pomimo prywatnego charakteru bibki na pohybel zawodniczemu stresowi, mają siłę argumentu polemicznego w rękach zdesperowanych antagonistów. Dlatego dobrze uczynił Boniek reagując bezzwłocznie i zapowiadając, że sprawa nie będzie zamieciona pod dywan. Zwłaszcza że dywan pokrywa najbardziej wytworny salon polskiego futbolu, jakim jest kadra narodowa.
Ryszard Niemiec
Ryszard Niemiec